sobota, 26 sierpnia 2017

Od Brooke'a do Lori

- A może wybralibyśmy się na spacer, księżniczko? - zapytałem się zalotnie mojej pięknej lisicy. Był to jeden z letnich wieczorów, które zwykle spędzaliśmy, wykonując rutynowe czynności. Od dawna nie próbowaliśmy się wyrwać z tej prozaiczności ze względu na jedną, małą kulkę, która potrzebowała opieki. Kochaliśmy ją całym sercem, ale od jakiegoś czasu nie dostrzegaliśmy, że to już całkiem pokaźna pannica.
- Ech... A dziecko? - odpowiedź była taka jak zwykle.
- Mamusiu, przecież jestem już prawie dorosła! Poradzę sobie przez kilka chwil, jestem pewna, że nawet przez więcej.
Zadowolony z potwierdzenia moich przemyśleń dodałem:
- Widzisz? Nelly potrafi już sobie poradzić. Chwila odpoczynku dobrze nam zrobi.
- No dobrze, w takim razie idziemy! - w zapracowanej mamie znów ujrzałem przebłyski młodej, radosnej Lori, jaką była przed zostaniem rodzicem. Uśmiechnąłem się pod nosem i wyskoczyłem z norki. Zdecydowałem się zaprowadzić lisicę tam, gdzie wyznałem jej po raz pierwszy, co do niej czuję - nad skarpę.
Już na miejscu, klapnęliśmy na trawie i wsłuchując się w ciszę, przerywaną co jakiś czas przez cykanie świerszcza, podziwialiśmy niezwykły krajobraz. Czerwień, wchodząca w gradient z granatowym, na końcu przyozdobionym pierwszymi gwiazdami, malutkie płatki kwiatów porywane przez lekkie podmuchy letniego wiatru i tańczące razem z nim... Wszystko to komponowało się w piękną mozaikę, niezwykły charakter tego wieczoru. Niestety, chwila szybko ulotniła się za sprawą szelestu dochodzącego z pobliskiego krzewu. Z niepokojem odwróciłem głowę w stronę dochodzenia dźwięku, ale nic nie wskazywało na zagrożenie. W końcu to zawsze mogła być jakaś mysz polna albo inne małe stworzonko, czyż nie? Wróciłem więc do poprzedniej czynności.... Nie był to jednak dobry pomysł, bo chwilę potem zapadła ciemność.
***
Zimna, twarda posadzka, nieskazitelnie wypolerowana. Opalizujący na cyjanowo guzik, chroniący od mroku znajdujące się koło niego drzwi nowoczesnej technologii. I leżąca obok mnie Lori. Czy z takich wniosków można cokolwiek wyciągnąć?

O-o-o, jak mrocznie... Lori, żono moja, czy uczynisz mi ten zaszczyt i odpiszesz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics