Gdy moja siostra wyszła, wyjąłem ze 'spiżarni' kawałek królika i zszedłem z nim na dół. Nie wiem jakim cudem, udało mi się jednocześnie znieść pojemnik z wodą. Będąc na dole, usłyszałem to, co lubię najbardziej. Usłyszałem jej bicie serca. Przyspieszony oddech uwięzionej ofiary. Uśmiechnąłem się chytrze i zapaliłem świeczkę. Ciężko było ale się udało. Ma się już wprawę. Słabe światło rozległo się po ciemnej piwnicy oświetlając drogę do krat. Zabrałem miskę z wodą i mięso i postawiłem po wewnętrznej stronie klatki.
- Masz. Musisz być głodna. - westchnąłem.
Czyżby obudził się we mnie jakiś fragment człowieczeństwa? Niezbyt. Od zawsze było tak samo. Wiem co to głód. Wiem co to śmierć z tego powodu. Sam nieraz umarłem będąc małym dzieckiem. A jedzenie zwłok mamy nie należało do najprzyjemniejszych. Teraz mam taką zasadę. Jeśli nie wyciągam żadnych informacji, a więżę kogoś z czystej chęci, dostaje jedzenie. Marne, ale dostaje.
Lisica jednak nadal nie schodziła z łóżka. Bała się. Czułem jej drżące ciało. Przyjemnie.
- Masz. Jedz. - rozkazałem przybierając ten sam, obojętny ton głosu.
- Wypuść mnie.. - rozległ się jęk.
- Co to, to nie, moja Pani. - zaśmiałem się kładąc po sobie uszy.
- Proszę.. Mam rodzinę.. Ugh. Bogowie będą mnie szukać i cię zabiją. - szepnęła.
- Chciałbym ci wierzyć... ale nie. Sorry. - przyjrzałem się swojej łapie. O Accose, ale mam długie pazury.. Wypadałoby je trochę skrócić. Na pewno efektywniej by się to prezentowało...
- Proszę.. - załkała.
- Skarbie, a kto nie ma rodziny? To pytanie jest.. Bardzo mądre. Trafione. Tak powiem. Wszyscy mają rodzinę. Wszyscy mają kogoś. Tak. - wymachiwałem łapą w mojej teatralnej kwestii. Być, albo nie być. Oto jest pytanie.
- Bogowie cię zabiją. - nie dawała za wygraną.
- O ile wiem, Sun i Moon nie przepadają za tobą.. Więc.. - uniosłem ramiona. - Wątpię..
Podobno moim dziadkiem jest Accose. Nie wiem skąd się to wzięło. Nigdy go nie widziałem. Nigdy się mną nie zainteresował. Lepsza taka rodzina, niż żadna.. Ale myślę, że Mazikeen wie tylko tyle, że jakieś bóstwo jest w jego rodzinie. Nie do końca wie które..
- Morpheus nie pomoże małej dzidzi.. - mruknąłem, a na moim pysku pojawiła się charakterystyczna podkówka. - Jedz. Przyda ci się. Na zdrowie. - zaśmiałem się patrząc na sylwetkę rudej.
Lizzie?
Szkielet Smoka Panda Graphics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)