Z lubością wtuliłam się w ciepłe ciało Reamona, chowając pysk w jego futrze na piersi. Czułam, że lis nie czuje się najlepiej, ale po chwili w miarę się uspokoił. Ja też się uspokoiłam. Tu było światło.. i ciepło. I nie było wilgoci. I nie kasłałam tak często. Ciekawa jestem, na ile lis pozwoli mi tu zostać... nie na długo pewnie. Jak przestanę pluć krwią, pewnie znów zamknie mnie w piwnicy. Nie myśl o tym, Lizzie. Starałam się pomyśleć o tym, że teraz jest mi dobrze i ciepło i skupić się jedynie na tym, nie wybiegać myślami w przyszłość, która i tak nie prezentowała się zbyt kolorowo.
- Tylko pamiętaj, że jedna sztuczka i wracasz do piwnicy, gdzie się tobą zajmę. - mruknął. Jego mięśnie były rozluźnione, przez co był przyjemnie miękki. - Także powtórzę: żadnych sztuczek, bo to nie skończy się dla ciebie dobrze.
W tej chwili to ani myślałam uciekać.. Przecież było tak dobrze, idealnie wręcz. Miło, ciepło i.. bezpiecznie? Jak w ogóle mogłoby mi być przy nim bezpiecznie? Może pomyliłam te uczucia? Ale nie, czułam przyjemny spokój i brak tego bólu żołądka, który towarzyszył stresowi.
- Oczywiście. - wymruczałam w jego futro. - Żadnych sztuczek. Będę grzeczna.
- No ja myślę. - odparł, a jego łapa znalazła się między moimi łopatkami.
Oh, tak mi rób! Zamruczałam, kiedy zaczął powoli kręcić kółka. Musiał to usłyszeć, bo usłyszałam jak parska cichym śmiechem. Zamknęłam oczy, coraz bardziej czując senność. Spałam teraz o wiele dłużej, szybciej się też męczyłam. A w dodatku nie męczył mnie kaszel i było ciepło i przyjemnie. Żyć nie umierać. Idealnie do spania.
- Dobranoc, Reamon. - Ziewnęłam. - Słodkich snów.
- Ta, wzajemnie. - Ułożył mnie na boku, po czym sam położył się obok. - Ale pamiętaj...
- Żadnych sztuczek. - dokończyłam, lekko się uśmiechając.
Wcisnęłam się bardziej w Reamona, rozkoszując się tym cudownym uczuciem. W końcu czysto, ciepło.. Sen przyszedł wyjątkowo szybko.
Oh, to znów ten sam sen. Leżałam na łące, a u mojego boku leżało coś jeszcze. A raczej ktoś. Taki malutki ktoś, może kilkudniowy. Ale tym razem ktoś leżał obok mnie, a konkretnie u mojego drugiego boku. Znowu nie mogłam go rozpoznać.. Przechyliłam lekko głowę, kiedy lis zaczął delikatnie lizać mnie po szyi. Przyjemnie. Szczenię, a byłam pewna, że to on, wtuliło się we mnie uroczo popiskując. Delikatnie przygarnęłam go do siebie, na co mały wtulił się i zamerdał tym swoim malutkim ogonkiem. Ehh, szkoda, że to tylko sen..
Reamon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)