W schronie nic nie było ciekawego. Zauważyłam, że Dante stoi w jednym miejscu.
-Znalazłeś coś?- spytałam
-Nie, nic- powiedział lekko nerwowym głosem i odwrócił się w moją stronę.Po chwili samiec był już w swojej jaskini a nie w schronie tak jak ja. Próbowałam wyjść, ale przez moją wielkość słabo mi szło. Przybrałam obrażoną minę, ponieważ Dante jak na razie mi nie pomógł tylko patrzał jak próbuję wyjść.
-Pomóż mi w końcu- rzuciłam, samiec podał mi łapę co bardzo pomogło i już po chwili stałam tuż obok Dantego. Kręciło mi się w głowie, ale spróbowałam nie dać tego po sobie poznać. Usiedliśmy naprzeciwko siebie
-Dobrze się czujesz?- usłyszałam zapytanie, musiałam źle wyglądać.
-Niezbyt- mruknęłam
-Może się położysz?- zapytał
-No... Okej- odpowiedziałam kładąc się na ziemi, może to fala jesiennej grypy nadchodzi. Nigdy nie wiadomo, czułam jak oczy mi się zamykają, starałam się z tym walczyć, ale zasnęłam.
Dante?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)