Westchnąłem, po czym jak gdyby nigdy nic obszedłem lisicę. Chyba przestało padać, będzie mogła już iść. Chyba. Nie zamierzałem jej nigdzie przenosić, bo do delikatnych nigdy nie należałem. Co najwyżej zrobiłbym jej krzywdę. Wlazłem w głąb nory, poszukując jakiegoś koca. Aqua nie wyglądała najlepiej, wyglądała na chorą. Niech sobie śpi na tej podłodze, a ja ją okryje. Może się nie rozchoruje jeszcze bardziej. Rozejrzałem się po niewielkiej spiżarni, gdzie teoretycznie był także składzik najróżniejszych, często bardzo niepotrzebnych rzeczy typu lustra. Właśnie, lustra.. mój pan miał na ich punkcie okropną obsesję. Mówił mi kiedyś, że jeśli zbije się lustro, nasza dusza pęka na kawałki. Bo lustra są odbiciem duszy. Czy w to wierzę? Nie mam pojęcia. Oczywiście, miał różne dziwactwa, ale to zdawało się mieć największy sens. Niewiele myśląc, chwyciłem płachtę i zdjąłem ją z lustra. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, ale zignorowałem to. W końcu jakaś lisica właśnie tam choruje. Jeszcze tu wrócę.
— A to dziwne.. — mruknąłem sam do siebie, poczułem zimny wiatr na moim futrze. Przecież w mojej norze nie ma przeciągów..
Aqua?
Szkielet Smoka Panda Graphics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)