wtorek, 24 kwietnia 2018

Od Mayee do Milvy

Obudził mnie donośny, melodyjny śpiew porannych ptaków. Przeciągnęłam się i zeskoczyłam z wiekowej skrzyni, na której przyszło mi spać – wczorajszy dzień zakończył się dotaszczeniem wszystkich klamotów do mojej nowej norki, w każdym razie nie na rozłożeniu choćby prowizorycznego łóżka. Przedarłam się przez las przedmiotów, by chociaż chwilę móc raczyć moje oczy widokiem rozciągającym się z podwórka. Obrośnięta dywanem różnej maści kwiatów łączka ciągnęła się aż do korzeni wysokich drzew, na których gałęziach powoli rozkwitały pierwsze pąki. Z chwili nostalgii wyrwał mnie podejrzany łoskot. Naprawdę trzeba będzie posprzątać.
Na samym początku rozstawiłam największe meble – zegar z kukułką (Terry tak dobrze znał się na nazwach przedmiotów ludzi...), kredensik dla lalek i kufer znalazły swoje miejsce po rogach. Chociaż przesunięcie ich pochłonęło ogrom czasu i energii, po szybkim posiłku w postaci wczorajszego kawałka królika i kilku jagód zabrałam się za resztę pracy. Porozwieszałam na ścianach obrazki, zrobiłam z dna kufra legowisko, a dziwną szmatkę, o której istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia, rozłożyłam na środku. Byłam w trakcie układania kolekcji kamyków na poszczególnych półkach, gdy mój dziwny, wręcz nienaturalny spokój został przerwany.
- Halo? – usłyszałam za sobą uprzejmy, melodyjny głosik, niewątpliwie należący do kogoś tego samego gatunku oraz płci. Jednym, szybkim ruchem odwróciłam się w kierunku wejścia, strącając jednocześnie wszystkie kamienie ze środkowej półki. Świetne pierwsze wrażenie, Mayee.
- Tak? – podniosłam się i podbiegłam do lisicy (doprawdy nie wiem, dlaczego wszystko robię tak gwałtownie), nadal lustrując ją wzrokiem – wyższa ode mnie, czego można było się akurat spodziewać, bujne, jasnorude futro i para dużych, głębokich spojrzeniem, brązowych oczu. Z wyglądu była naprawdę w porządku. Próbując jeszcze raz przerwać przygnębiającą, nerwową ciszę, zapytałam:
- Może chciałabyś mi, jako szpiegowi, zadać jakieś zadanie?
Sama wątpiłam w wypowiedziane przeze mnie słowa. W sforze musiałoby się naprawdę dużo dziać, żebym była potrzebna w drugi dzień od dołączenia, a na to nie wyglądało. No ale, z jakich innych powodów mogłaby przyjść tu lisica?
- No dobra, czyli... – spróbowałam jeszcze raz, nie otrzymując odpowiedzi. – Może masz taki zwyczaj, że wchodzisz bez powodu do norek nowych. To dziwny zwyczaj, to znaczy... Ja bym tak nie robiła, ale w sumie całkiem fajne – możesz poznać od razu nowe osoby, a nie, tak jak niektórzy, dopiero na uroczystościach. W takim razie mam herbatkę, chcesz herbatkę?
- Nie, nie – zaprzeczyła nagle lekko rozbawiona lisica. Widocznie się zamyśliła, a ja jestem zdecydowanie za bardzo niecierpliwa. – Tak w ogóle, jestem Milva, a ty pewnie Chamayee? Mam do ciebie pewną sprawę...

Milvuś? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics