niedziela, 13 maja 2018

Od Milvy CD Mayee

- Przywitajmy się z nimi. - trąciłam May i powoli zaczęłam się skradać w stronę krzaków. 
- A nie miały być to jakieś przeszpiegi? - zapytała się i postukała się łapą w czoło. - Bo nie wiem czy nie zapomniałaś, ale jestem szpiegiem i chyba dlatego mnie ze sobą wzięłaś? 
Nie odpowiedziałam, a zamiast tego pędzona przeczuciem wręcz wyskoczyłam na sam środek jakiejś polanki, ku szczeremu zdziwieniu znajdujących się tam postaci, które natychmiast zwróciły na mnie swoje oczy. Już w następnej chwili tuż obok mnie stanęła moja towarzyszka, co spowodowało pewne poruszenie. Przyjrzałam się obecnym, aby dojść do pewnego wniosku - te lisy tybetańskie wyglądają dziwnie - ich konkretne barwy futra były skupione w niewielkich kwadracikach, a sami goście wyglądali jakby byli rozmyci. Rzuciłam pytająco spojrzenie Mayee, która wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Nie miałyśmy jednak już wyboru - w powietrzu rozległ się jakiś świst, a zza okolicznych drzew wyszło jeszcze więcej gości. Ich oczy były utkwione na nas. Moja towarzyszka trąciła mnie lekko łapą.
- Czas, abyś pokazała, że jesteś elokwentną betą. - szepnęła, a ja przełknęłam głośno ślinę, przeklęłam się w myślach, a następnie zwróciłam się w stronę nadchodzących powoli lisów. Wyglądali jakby chcieli nas rozszarpać na strzępy, ale z drugiej strony gdyby się tak dobrze przyjrzeć, to nawet dało się podpiąć ich zamiary do zamiaru serdecznego, energicznego powitania, które miałoby taką siłę, że - w zależności od jego rodzaju - skończymy bez prawej przedniej łapy lub zostaniemy uduszone.
- Przybywamy w pokoju, nie chcemy was skrzywdzić. - powiedziałam, a przez myśl mi przemknęło, że dwie niewielkie samice nie są czymś, czego można się przestraszyć.
Najbliższy członek tej wędrownej sfory spojrzał się na nas pytająco, a następnie powiedział coś w tym swoim dziwnym języku. Rzuciłam szybko wzrokiem na słownik, zakładałam, że mówią po nepalsku - w końcu są to lisy tybetańskie. Nawet jeżeli są dziwnie rozmyte. Pokazałam im książkę, a mój rozmówca wskazał, że flaga zamieszczona na niej coś mu mówi. Otworzyłam ją na losową stronę i nagle spomiędzy zapisanych drobnym druczkiem stronic wypadła jakąś mała książeczka. Mayee podniosła ją i obejrzała dokładnie.
- Rozmówki obrazkowe. - wskazała na wielki rysunek żółtego samochodu z napisem Taxi.
- Przynajmniej nie będziemy musiały za dużo gadać... - uśmiechnęłam się do niej, po czym podałam jej słownik i sama złapałam za trzymaną przez nią książkę i pewnym krokiem podeszłam do najbliższego członka tutejszego stada. Ten obrzucił mnie podejrzliwym spojrzeniem, a ja na to przekartkowałam szybko trzymaną przeze mnie pozycję i wskazałam na zdjęcie gołębia, a następnie na siebie i May, która uderzyła się łapą w czoło.
Lis przekręcił głowę i kogoś zawołał, a wokół nas utworzył się krąg z tych rozmazanych. Wśród nich były nie tylko samce, ale i samice o lżejszej budowie, a pomiędzy ich nogami przemknęły sylwetki szczylków. Kilka z nich podeszło do mojego rozmówcy, z czego jeden niezbyt mi wyglądał, aby należał do gatunku tybetańskich, ale nie zwróciłam na to zbytniej uwagi, ważne, że młode były widocznie zainteresowane pomocą w zgadywaniu. Rozejrzałam się dookoła, aby jeszcze zobaczyć garstkę posiwiałych lisów. Podsumowując - cała rodzinka.
- Jakie - pytajnik - macie - wskazuję na zbiegowisko - zamiary? - kolejne zapytanie z racji braku właściwego obrazka. Towarzysząca mi May podeszła do mnie i zaczęła pomagać w szukaniu odpowiednich znaków. Jeden ze szczeniaków zabrał nam książkę, a następnie wskazał na wszystkich wokół oraz zastukał pazurkiem o rysunek psa, a potem na ogień. Przez tłum przeszedł szmer. Przekręciłam głowę i rzuciłam pytające spojrzenie w stronę znajomej lisicy.
- Oni nam powiedzieli, że chcą nas poszczuć psami i spalić nasze nory czy opowiadają co stało się im? - odpowiedziała ta i zamyśliła się. Odebrałam od młodego klucz do porozumienia i po chwili namysłu ukazałam wszystkim obecnym duży rysunek herbaty i z uśmiechem zastukałam o dom i wskazałam na siebie i May.
- Co ty zrobiłaś? - mrużyła oczy.
- Zaprosiłam ich na podwieczorek. - odpowiedziałam z dumą.

May?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics