Zmrużyłam oczy. Czułam się naprawdę nieswojo.. Nie wiem czemu. Obecność tego lisa mnie trochę.. przytłaczała. Zwłaszcza, że wiedział o mnie tak dużo, a ja o nim praktycznie nic. Przysiadłam na ziemi, żeby się trochę uspokoić. Niepokoił mnie także ten jego ton, taki.. sarkastyczny. Dziwne. Muszę też przyznać, że lis zainteresował mnie swoją osobą. Rzadko spotyka się takie lisy. Takie.. tajemnicze.
- Dlaczego miałabym spędzić z tobą czas..? - Lekko uniosłam brew, odnosząc się do jego poprzedniej wypowiedzi.
- Bo jestem bardzo interesującym lisem.. - odparł, uśmiechając się. Jego uśmiech nie był przyjazny, był niemalże drapieżny. Jakie niemalże.. on b y ł drapieżny. Tak drapieżny, jak tylko mógł być u zwykłego lisa.
To fakt, Reamon był interesujący, jednak w tym jego byciu interesującym, czaiło się coś bardzo, bardzo mrocznego. Coś, przez co z tyłu głowy zapalała mi się mała, czerwona lampa nawołująca do ucieczki. To by było jednak zbyt nieuprzejme, a przecież muszę dbać o image stada. Mimo szczerej chęci ucieczki, nie zrobiłam tego. Zamiast tego po prostu zagryzłam wargę, w oczekiwaniu na dalszą konwersację.
- Chyba muszę już iść. - oświadczyłam po chwili.
- Oh.. - Był nieco.. zawiedziony? Zaraz potem na jego oblicze znów wpełzł ten uśmieszek, który mnie tak niepokoił. - Odprowadzę cię. Widzę, że lubisz kwiaty.. Pokażę ci pewien krzak, na którym rosną wprost niesamowite.
Co miałam zrobić? Zgodziłam się. Lis szedł tuż obok mnie, co jakiś czas mamrocząc coś do siebie. Wkrótce doszliśmy do krzaka, na którym rzeczywiście były przepiękne kwiaty. Ich zapach był wprost onieśmielający..
- Z bliżej pachną jeszcze lepiej. - mruknął Ramon.
Wsadziłam pysk w złoże kwiatów, po czym zaciągnęłam się ich zapachem. Faktycznie, obezwładniający.. chciałam odsunąć głowę - wiedziałam, że jeszcze kilka sekund wąchania tych kwiatków i stracę dopływ powietrza. Kiedy chciałam to zrobić, poczułam nagły opór z tyłu. Co jest?! Zaplątałam się..? Nim zdążyłam się uwolnić, całkowicie odpłynęłam. Straciłam przytomność.
Ramon?
- Dlaczego miałabym spędzić z tobą czas..? - Lekko uniosłam brew, odnosząc się do jego poprzedniej wypowiedzi.
- Bo jestem bardzo interesującym lisem.. - odparł, uśmiechając się. Jego uśmiech nie był przyjazny, był niemalże drapieżny. Jakie niemalże.. on b y ł drapieżny. Tak drapieżny, jak tylko mógł być u zwykłego lisa.
To fakt, Reamon był interesujący, jednak w tym jego byciu interesującym, czaiło się coś bardzo, bardzo mrocznego. Coś, przez co z tyłu głowy zapalała mi się mała, czerwona lampa nawołująca do ucieczki. To by było jednak zbyt nieuprzejme, a przecież muszę dbać o image stada. Mimo szczerej chęci ucieczki, nie zrobiłam tego. Zamiast tego po prostu zagryzłam wargę, w oczekiwaniu na dalszą konwersację.
- Chyba muszę już iść. - oświadczyłam po chwili.
- Oh.. - Był nieco.. zawiedziony? Zaraz potem na jego oblicze znów wpełzł ten uśmieszek, który mnie tak niepokoił. - Odprowadzę cię. Widzę, że lubisz kwiaty.. Pokażę ci pewien krzak, na którym rosną wprost niesamowite.
Co miałam zrobić? Zgodziłam się. Lis szedł tuż obok mnie, co jakiś czas mamrocząc coś do siebie. Wkrótce doszliśmy do krzaka, na którym rzeczywiście były przepiękne kwiaty. Ich zapach był wprost onieśmielający..
- Z bliżej pachną jeszcze lepiej. - mruknął Ramon.
Wsadziłam pysk w złoże kwiatów, po czym zaciągnęłam się ich zapachem. Faktycznie, obezwładniający.. chciałam odsunąć głowę - wiedziałam, że jeszcze kilka sekund wąchania tych kwiatków i stracę dopływ powietrza. Kiedy chciałam to zrobić, poczułam nagły opór z tyłu. Co jest?! Zaplątałam się..? Nim zdążyłam się uwolnić, całkowicie odpłynęłam. Straciłam przytomność.
Ramon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)