Kiedy już zamknęłam oczy i zwinęłam się w kulkę, jakoś udało mi się zasnąć, oczywiście nie od razu. Było zimno, przez co nawet moje futro mi nie wystarczało. Idzie się przyzwyczaić.
***
Cela zaczęła ustępować łące, naprawdę pięknej łące. O wiele piękniejszej, niż tamta za Legowiskiem Alf. Niebo było błękitne, praktycznie bez żadnej skazy. No i było przyjemnie ciepło. W oddali było słychać świergot ptaków. Z radością wytarzałam się w zielonej, miękkiej trawie. Na moim futrze zostało kilka drobnych kwiatów. Podniosłam wzrok - tam ktoś szedł.. I nie byle jaki ktoś, bo od razu poznałam tego lisa, kiedy tylko bliżej podszedł.
- Morpheus! - Poderwałam się z ziemi i energicznie zamerdałam ogonem. - Cześć!
- Cześć, malutka. - Bóg uśmiechnął się z czułością.
Podeszłam do niego i wtuliłam się w gęste, miękkie futro. Było takie miłe.. Zamknęłam oczy, ciesząc się tą chwilą spokoju i bezpieczeństwa. Morpheus delikatnie mnie objął, w odpowiedzi na co wtuliłam się bardziej.
- Co tu robisz? - mruknęłam w jego futro. - Przyszedłeś mi pomóc?
- Niestety nie mogę.. - westchnął z bezradnością w głosie. - Bogowie mi zabronili działać bezpośrednio, a ja nie mogę im się stawić. Znaczy mógłbym, ale to nie skończyłoby się dla was dobrze.. Będę cię odwiedzał w snach, albo przynajmniej zsyłał te przyjemne. Tak, żeby sen był twoją ucieczką.
- A co z nim..? - zapytałam. Nie musiałam nawet wymawiać jego imienia, żeby domyślił się o kogo chodzi. - Możesz mu coś zrobić?
- To.. dobry lis. - odpowiedział po chwili namysłu, po czym spojrzał na mój oburzony wyraz pyska. - Nie zrozum mnie źle. Ma charakter po matce, ale co jego ojciec mógł zepsuć, to zepsuł. A moim zadaniem jest to naprawić. Bo wierzę, że da się to zrobić. Musi się dać. Ale teraz muszę znikać. Mam jeszcze kilka lisów do odwiedzenia..
- Żegnaj. - odparłam, patrząc na rozpływającego się w powietrzu boga.
Cóż, przynajmniej mój sen został. Był taki idealny.. Lato, łąka, świergot ptaków.. Czego chcieć więcej? Ułożyłam się wygodnie, po czym zamknęłam oczy.
***
Obudziłam się wraz z chwilą, kiedy Reamon otworzył drzwi od mojej celi. Szybko wycofałam się w kąt łóżka, kiedy wszedł do pomieszczenia.
- Cześć. - przywitał się od niechcenia.
Reamon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)