sobota, 19 sierpnia 2017

Od Ramona CD Lizzie

Tego ranka obudziłem się z tą samą myślą w głowie. Dlaczego nie umarłem przez sen? Nie,  Ramon. To było by za proste. Przeciągnąłem się rozglądając po dobrze znanym mi wnętrzu. Stara leśniczówka. Światło do środka wpadało tylko przez jedno, wysoko umieszczone, niewybite okno. Reszta była zabita dechami. Mały salon, kuchnia, łazienka i zejście na dół. Do piwnicy ukośnik spiżarni. Miejsca, które szczególnie sobie upodobałem. No nic. Trzeba wstać.
Podniosłem się jak zwykle bez większych oporów. Odsunąłem fotel, za którym znajdowały się moje 'drzwi' czytaj dziura. Po drugiej stronie zasłonięte były deską, przez co nie było ich widać. Obaliłem ją i dałem susa na zewnątrz. Dbając o to, by nie mieć nadmiaru niechcianych lokatorów ukryłem wejście i ruszyłem w stronę rzeki po drodze polując na małe zające.  Hm.. Zostawione bez opieki maluchy w trawie. Nic lepszego trafić się nie mogło. Chwyciłem jednego z nich w zęby i zacisnąłem nieco szczękę czując, jak w pysku chrupie mi jego kark. Po chwili przestał wierzgać, a po moim futrze spłynęła ciemnoczerwona ciecz. Super. Będę musiał się wykąpać. Lubię krew, ale nie chcę się od niej lepić. Potem futra ci się zlepia..
Drugiego zostawiłem ze słowami "Znaj moją litość, bachorze. Otrzymałeś w prezencie kilka godzin życia."
Woda w rzece była przyjemnie chłodna. Prądu dużego nie było, więc spokojna kąpiel była dziś gwarantowana. Dlaczego pogoda była tak ładna.. Wręcz idealna na spapranie komuś życia. Na porwanie.
- Dzień dobry, synu. - usłyszałem za sobą zimny głos.
- Ojcze. - westchnąłem  powoli się odwracając.
- Acze i jego rodzina wybyli. Została tylko przyszła alfa.. - zaciął się czekając na moją reakcję.
- Elizabeth. - szepnąłem.
Nigdy jej nie widziałem. Nie miałem szansy się przyjrzeć. Była młodsza ode mnie. Miała chyba z rok. Z taką się zabawić..
- Słuchasz mnie? - zagrzmił Mazik. - Masz być skupiony. Cały czas, ty mały pchlarzu! - warknął, a ja położyłem po sobie lekko uszy.
Nie wariuj. Przewróciłem oczyma.
- W każdym razie, nie chodzi nam o nią. Jest trójboginią, nie wiadomo co Morpheus zrobi, żeby ratować wnuczkę. Ty masz w swojej krwi tylko krew Accose. A on nie zrobi dla ciebie nic. Nie liczysz się. - ten to potrafił sprowadzić na ziemię.

No nic. Pożegnałem się ze staruszkiem i powędrowałem na łąkę. Położyłem się w cieniu jednego z drzew obserwując niestety nienaganną pogodę.
Wtedy na łąkę weszła ona. Nie wiem kim była. Nigdy wcześniej jej nie widziałem. Tesuri? Nie. Ale równie urocza. I dziwnie znajoma.. Podejdę, a co. Może nawet jej coś zrobię?

Elizabeth?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics