wtorek, 22 sierpnia 2017

Od Rity CD Lori

-Zapewne wyglądało to nieco dziwnie, no wiesz. To moje nagłe odejście... Wiem, że prawdopodobnie był to największy błąd, jaki mogłam popełnić...-zaczęłam-Nie odeszłam bo było mi tu źle, wręcz przeciwnie. To był mój dom, moje stado i moja...
Rodzina?-dopowiedziała, trafnie jak zawsze Lori.
Przełknąwszy ślinę z trudem przytaknęłam.
-A co się stało... Z nimi?-przyjaciółka spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem.
-Najpierw odszedł on, potem pozwoliłam odejść także dzieciom. Nie wiem, czemu tak zrobił. Wszystko było dobrze. Bardzo go kochałam i sądziłam, że on mnie równie mocno, ale w pewnym momencie po prostu wyszedł z domu i już nie wrócił. Dzieci... Cóż, jak widać szanowały go bardziej, niż mnie i w sumie, ani trochę im się nie dziwię...
-Rita! Co ty mówisz?!!-zaprotestowała Lori, jednak po chwili zamilkła, by wysłuchać mnie do końca.
-Widzisz, Lori. Dream spędzał z nimi więcej czasu, a ja zdobywałam dla nas pokarm. Zabawami zyskał ich sympatię i skutecznie mi je odebrał. Samo to, że mój mąż bez słowa pożegnania, od tak sobie poszedł; już było dla mnie czymś nie do zniesienia, a odebranie potomstwa, które tak bardzo kochałam...-poczułam że do oczu napływają mi łzy.
Jedna ze słonych kropli rozpaczy, powoli spłynęła po mej sierści, by w końcu bezszelestnie opaść na ziemię.
-Cieszę się że tu jesteś, Lori. Tylko tobie mogłam, to wszystko powiedzieć...-spojrzałam na przyjaciółkę, wtuliwszy pysk w jej sierść-Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam. Przepraszam...
-Więc czemu odeszłaś? Nie mogłaś zostać w sforze?-zwróciła się do mnie lisica, lekko przechyliwszy głowę.
-Nie mogłam, to nie takie proste. Wszystko, każdy zakamarek mojej nory, każde drzewo kwitnące wiosną... Wszystko to, przypominało mi rodzinę. Pewnie już nigdy ich nie zobaczę. Czymże byłaby moja jamka, bez piskliwego, radosnego pokrzykiwania szczeniąt i bez męża, który zawsze czeka cierpliwie, aż wrócę. Czy byłby to nadal mój dom? Bez nich?...
Po chwili spojrzałam na Lori, siedzącą obok mnie. Wzrok lisicy był wbity w ziemię. Jej rude uszy, lekko zadrżały.
-Lori, wszystko dobrze?-zerknęłam na przyjaciółkę.

Lori?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics