wtorek, 5 września 2017

Od Lizzie CD Reamona

- Reamon.. - jęknęłam. Bogowie, ten ból był nie do zniesienia.. Bolały mnie płuca, bolało mnie wszystko. Mózg domagał się tlenu. - Rej..
Nie odpowiedział, dalej przyciskał swoje łapy do mojej szyi. Jego oczy były zamglone, widać było w nich nienawiść i złość. Chciałam, żeby mnie puścił. Nieznośnie bolały mnie płuca i gardło, a także głowa. Zakaszlałam, ostatni raz podejmując próbę wydostania się. To na nic, lis cały czas mocno mnie trzymał. Pociemniało mi przed oczami. Ostatnim, co zobaczyłam było to, jak Reamon odwraca głowę i wbija wzrok gdzieś w materac.

Ciepło. Czyjeś bicie serca. Miarowe, uspokajające. Miękko. Nie mogłam nic zobaczyć, ale poczułam na sobie czyjś ciepły język. Czy to mama...? Tak, to mama! Troskliwie czyściła moje futro, przy okazji mnie ogrzewając. Kiedy udało mi się otworzyć oczy, znalazłam się w trochę innym miejscu. Był to mój stary pokój... Teraz wygląda inaczej. Uśmiechnęłam się do tych wszystkich, dziecięcych mebelków.
Pierwsza wykopana własnołapnie nora.
Pierwszy upolowany królik.
Znów zamknęłam oczy.
Tym razem było nieco inaczej - patrzyłam na siebie z boku. Siedziałam u Znachora, w jego norze. Lis coś mówił, tłumaczył, a ja z mądrą miną kiwałam głową i udawałam, że wszystko rozumiem.
Mrugnięcie.
Tata przynoszący do domu dwie, małe puchate kulki, które okazały się być moim rodzeństwem - Horizon i Maroon. Zaraz potem przynosi mamę, która śpi, wyczerpana porodem. Obserwowałam, jak pochylam się nad nią i troskliwie czyszczę jej futro - tak, jak ona kiedyś czyściła moje.
Cięcie.
Mama się obudziła.
Ciemność.
Rodzice wychodzą z nory, idą na wakacje, nad rzekę. Żegnają się ze mną. Tata mówi mi, żebym się nie zabiła.
Mój pierwszy pocałunek.
A potem.. chwila, czy to ja? Tak, to ja. Byłam starsza, ale nie mogłam się nie rozpoznać. Leżałam na trawie, przytulając coś do siebie. Bogowie, to szczeniaczek! Taki mały i kochany. Przyjrzałam mu się bliżej. Był śliczny.. miał rudoczarne futerko. Chwila. Rudoczarne? Nie powinien być może... rudy? Westchnęłam i obserwowałam jak starsza wersja mnie go przytula. Zaraz potem odwróciła głowę, a mój wzrok powędrował za nią. Tam ktoś szedł. Kiedy tylko chciałam się skupić na obrazie, ten rozmywał się, przez co nie mogłam poznać jego tożsamości.
Tę chwilę przerwał rozbłysk światła. Było tak jasne, że miałam ochotę zamknąć oczy, ale nie mogłam tego zrobić. Światłość była także w mojej głowie. Gdzieś toczyła się kłótnia, słyszałam krzyki, jednak były one dla mnie niezrozumiałym bełkotem. Musiałam bardzo się skupić, aby cokolwiek wyłapać.
- Ona nie może teraz umrzeć. - mruknął czyjś głos.
- Nie należy jeszcze do świata martwych.. - dodał kolejny. - Ale do żywych też nie.
- Nie możemy tak po prostu wskrzeszać lisów na łożu śmierci! - warknął inny, o wiele potężniejszy. - Co jest jej motywacją, żeby żyć? Bez tego nie podejmę żadnych kroków.
- Ona go kocha. - wtrącił kobiecy głos. - A poza tym.. może nam się przydać. Ma cieczkę. Lisic w cieczce się nie zabija! To jedyny okres, w którym może dojść do narodzenia się nowego życia..
- I tak nic nie zrobią, Shan. - przerwał męski głos. - To nie jest żadne love story. Ty i Tesuri musiałybyście ingerować, żeby coś się z tego narodziło. Albo kto inny, wszyscy wiemy kto.
- Nadal sądzę, że to głupota. - westchnął ten potężny. - Ale fakt, przydadzą się. Dobre geny potrafią zdziałać cuda.. - Poczułam, jakby głos był w mojej głowie. - Obudź się, Elizabeth.

Odkaszlnęłam i otworzyłam oczy, nabierając powietrza w płuca. Czułam ból gdzieś z tyłu. Nadal leżałam na łóżku, nadal byłam w piwnicy.. Ale żyję. Dzięki bogom. Czy właśnie przeżyłam to słynne przebieganie życia przed oczami? Zacisnęłam kły, czując jak ktoś wyłamuje mi bark. Zapiszczałam z bólu, zaczęłam kojarzyć fakty. Reamon stał nade mną, kłami rozrywając moją skórę na karku i jednocześnie bawiąc się w wyłamywanie stawów. Z każdą salwą bólu coraz bardziej żałowałam tego, że już się obudziłam. Ale nie zamierzałam marnować powierzonej mi szansy. Chociaż spróbuję.
- Reamon.. - jęknęłam, starając się nie warknąć z bólu. - Dlaczego mi to robisz..? Przecież cię kocham..

Reamon? :U

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics