- Emm.. - zawahałem się mrużąc oczy. - Moją matkę. - odpowiedziałem niemalże z odrazą obserwując niewyraźny kształt.
- Przypatrz się uważnie, Reamonie. Zaobserwuj. Opowiedz o odcieniu sierści, mimice, otoczeniu, odgłosach.. - wymieniał powoli uspokajając mnie tonem głosu. Nakazał się wyciszyć, a ja posłusznie wykonałem rozkaz.
- To jakieś głupie. - skrzywiłem się jak małe dziecko.
- Nie jest to aż tak bezsensowne, jak ci się wydaje. Po prostu odpowiedz.. - mruczał przybierając rolę taty wyjaśniającego maluchowi sens istnienia.
- Widzę.. Matkę, która.. - zaciąłem się.
- Mamę. Matkę brzmi brzydko. Masz mamę.. - poprawił.
- A co z ojcem? - zmarszczyłem brwi.
- Nie masz ojca. Ja jestem twoim ojcem. Zapomnij o tamtym. On nigdy nie istniał. To był tylko zły sen.. Nie przestawaj. - zachęcał.
- Mama.. Ma piękne futro. Jest uśmiechnięta. Leży i.. Są tam dwa szczeniaki.. Małe kulki. Piją mleko.. - pysk mi złagodniał. Poczułem przy sobie czyjeś ciepło. Ciepło kogoś znacznie większego ode mnie. Ciepło mojej mamy.
- Te dwie małe kulki to ty i twoja siostra.. - uśmiechnął się ciepły głos.
- Naokoło.. Jest zielono. Leżymy gdzieś w trawie.. Ciepły, letni dzień. Bardzo miękko. - uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Tak to wyglądało. Byliście bardzo szczęśliwi. Nadal możecie. - poczułem czyjąś łapę na ramieniu. Nie spiąłem się jednak, jak to miałem w zwyczaju. Zbyt wielkie wrażenie zrobił na mnie ukazany obraz. Ptaszki, kwiatki, motylki, zielona trawka, etc. Lekki wiatr gdzieś za mną upewnił mnie że narrator snu zniknął zostawiając mnie samego. Nigdy nie miałem tak dobrego snu. Zero koszmarów po nocy.
***
Dzienne światło upewniło mnie w tym że muszę wybrać się na polowanie. Ranek, słonko wstało, piękna pogoda, idealna pora na morderstwo. Szybko wyskoczyłem z chatki i pobiegłem na pole, gdzie dorwałem pięknego bażanta. Już miałem wracać, gdy napotkałem na najgorszą, możliwą osobę.
- Mazikeen. - warknąłem widząc czarnego lisa.
- No cześć, synku. - uśmiechnął się brzydko pokazując żółte, tępe już kły. - Zamierzasz zjeść całego bażanta sam? - położył po sobie uszy jeżąc sierść.
- Nie licz na to. - uniosłem fafle ukazując rząd imponujących zębów w stronę ojca.
- A co zrobi mi taki gówniarz, jak ty?! - krzyknął rzucając się na mnie. Jednym ruchem docisnął mnie do podłoża trzymając kły na moim gardle.
- Jestem twoim synem. - syknąłem nie mogąc się ruszyć.
- No widzisz. Powinieneś więc oddawać mi wszystko co twoje. Twój ojciec już nie domaga. Nie bądź egoistą. - zaśmiał się odrażająco. Zacisnął szczęki naruszając mój wysoki próg bólu. Byłem pewien, że mnie zranił. Poczułem jak po mojej szyi spływa krew. Cóż. Dobrze, że mnie trzymał, bo od razu bym go zabił.
- Będziesz miał jeszcze jakieś uwagi?!
- Pierdol się. - warknąłem zamykając oczy. Kurwa mać.
Lis po chwili mnie puścił. Dyszałem ciężko nie mogąc się podnieść i próbując jakoś dojść do siebie. Chwycił bażanta, wyrwał z niego ogon i uciekł. Takie chwile jak ta, uświadamiały mi jak bardzo go nienawidzę. Wściekły podniosłem się, chwyciłem zdobycz i szybkim krokiem udałem się do domu. Tak się kończy, gdy próbujesz być miły i chcesz nakarmić swoją ofiarę. To wszystko przez nią. Gdyby nie ona, nie doszło by do tego. Po raz kolejny dostałem wjeb od własnego 'ojca'.
Schowałem zwierze do 'spiżarni' i w przypływie gniewu zszedłem na dół. Zabiję ją. Jak dopadnę, to rozniosę. Nerwowo otworzyłem bramkę i zamknąłem za sobą kierując się w stronę łóżka.
- Reamon? - do moich uszu dobiegł zaspany głos. Zignorowałem go i podszedłem do lisicy rzucając się na nią i przykładając obie łapy do jej gardła. Obnażyłem kły patrząc na jej pysk. Nienawidziłem jej w tej chwili.
- Rej.. - jęknęła patrząc w moje nasunięte mgłą oczy. Nie odpowiedziałem. Ten troskliwy głos z tyłu głowy nakazywał mi przestać, ale nie zamierzałem go słuchać. Chciałem ją zabić. Odreagować na niej to wszystko. Po chwili jednak, do moich nozdrzy doleciał inny zapach.. Krew. Cieczka.
Elizabeth?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)