środa, 6 września 2017

Od Lizzie CD Reamona

- Rozumiem. - mruknęłam. - Ale ty także powinieneś coś zrozumieć.
Reamon przekrzywił głowę, po czym uśmiechnął się do mnie. Ten uśmiech był taki.. inny. Patrzył na mnie z zażenowaniem, że jeszcze w ogóle próbuję.
- Jestem młoda. - wypaliłam, nie czekając na jego reakcję. - Praktycznie dopiero co dorosłam. To chyba normalne, że chcę kochać. Chcę tego doświadczyć. Chcę wiedzieć, jakie to uczucie, czy warto.
- Nie warto. - przerwał mi, ale zaraz potem umilkł.
- Nie tobie to oceniać. - kontynuowałam swój wywód. - Jesteś jedynym lisem w moim wieku i płci przeciwnej, jakiego poznałam. A ja, mimo zamknięcia, chcę korzystać z życia. Jesteś jedyną osobą, do której mogę za przeproszeniem, mordę otworzyć. Łatwiej mi tu wytrzymać mając cię za kogoś więcej, niż porywacza. To chyba logiczne. A poza tym.. Chce mi się pić. Mam sucho w gardle.
- To przełknij ślinę. - burknął Reamon.
Cóż.. zrobiłam to, ale ani trochę mi nie pomogło. Ciekawa jestem, po ilu dniach padną mi nerki, jak lis nie będzie dawał mi możliwości napicia się. A podobno umieranie na nerki to bardzo bolesna śmierć. Nie chciałabym takiej doświadczyć. Eh, i tak sobie długo nie pożyję. Moją jedyną szansą są rodzice. A jeśli oni nie zdołają mnie odnaleźć, padnę tutaj. W samotności.

Minęło kilka dni, cieczka mi się w końcu skończyła. Skończyła mi się kilka godzin temu, więc Reamon jeszcze o tym nie wie. I dobrze. Moje zdrowie trochę się pogorszyło, bo strasznie bolało mnie gardło. Dzisiaj było wyjątkowo źle, bo śniło mi się, że się duszę. Kiedy się już obudziłam, chciałam zaczerpnąć powietrza, ale graniczyło to z cudem.
No i było bardzo, bardzo zimno. Skuliłam się bardziej na łóżku i wzięłam oddech, po czym poczułam nieprzyjemne drapanie w gardle. Odkaszlnęłam, chcąc się pozbyć tego uczucia. A potem jeszcze raz. I jeszcze, i jeszcze. Łzy naciekły mi do oczu, a ja próbowałam bezskutecznie złapać oddech. Czułam ten metaliczny posmak w pysku, który świadczył o tym, że właśnie zdarłam sobie gardło. Bardzo bolała mnie klatka piersiowa, więc po prostu skuliłam się w kącie łóżka i starałam wstrzymać kolejne kaszlnięcia. Usłyszałam kroki na schodach, ale nawet się nie ruszyłam. Jakoś udało mi się nie kasłać, nie zamierzałam się więc ruszać. Tak bezpieczniej.
- Reamon. - wydusiłam z siebie z trudem, po czym odkaszlnęłam. - Już nie mam cieczki. Cieszysz się?
- O ile przestaniesz mówić, że mnie kochasz, to tak. - mruknął od niechcenia.
Chciałam coś odpowiedzieć, jednak to było już zbyt wiele dla mnie i dla mojego gardła. Zaniosłam się kaszlem, a po długiej salwie mój pysk wypełnił się krwią. Wyplułam ją na podłogę, po czym znowu wróciłam do kulenia się w kącie łóżka.
- A tobie co? - Uniósł brew zaskoczony.

Reamon?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics