wtorek, 24 kwietnia 2018

Od Lizzie CD Reamona

    Z początku nie chciałam tego robić, ale przestałam mieć jakikolwiek wybór. Jeśli tego nie zrobię, Rey umrze. A drugiej szansy już nie będzie. Być może zdąży zwinąć się w kłębek i utrzymać ciepłotę dłużej niż myślę, ale to go i tak czeka. Hipotermia. Najpierw będzie mu zimno, przeraźliwie zimno, a potem poczuje nagłe ukojenie i będzie chciał tylko zasnąć.. Oh, nie myśl o tym, Lizzie. Na pewno jeszcze żyje, musi żyć. Ktoś tam na górze go pilnuje, tak, na pewno tak jest. Nie myśl o tym, że jego przemoczone futro teraz mu bardziej ciąży niż pomaga. Staraj się myśleć pozytywniej.. I biegnij, do diabła, biegnij. Rwący ból w łapach i w płucach mocno dawał mi się we znaki, ale tak naprawdę to teraz ode mnie zależało życie Reamona. A ja nie byłam taka jak on kiedyś. Życie towartościowy dar i nie można go zmarnować. A co, jeśli jednak dał radę się odczołgać w jakieś bezpieczne miejsce i znaleźć chociaż trochę ciepła? Wtedy to ja ściągnę na niego zagładę, przyprowadzając mojego ojca. Bogowie, przecież on go rozniesie, kiedy się o wszystkim dowie.. Mamie nie uda się go przebłagać ani odciągnąć. Jest na to za słaba. Ale nie mam innej możliwości..
     Kiedy tylko przyszłam do naszej nory, matka od razu rzuciła mi się na szyję, wołając ojca. Tyle pytań, tak mało czasu, tyle emocji.. Ostatecznie wyrwałam się z ich objęć, rzucając tylko kilka słów wytłumaczenia, w którym i tak się pogubiłam. Z początku wydawali się nieufni, pewnie myśleli, że to jakiś głupi żart. Musiałam mieć jednak naprawdę spanikowany wyraz pyska, skoro zdecydowali się za mną pobiec bez żadnych większych wyjaśnień. I znowu w biegu, na skraju wytrzymałości. Czułam, jak moje ciało powoli odmawia posłuszeństwa, ale ten jeden raz jeszcze zmusiłam się do narzucenia sobie możliwie szybkiego tempa. Przypominało to bardziej rozpaczliwe podrygi skazańca niż bieg, ale hej, to wszystko w wyższym celu. 
     W końcu dobiegliśmy. Reamon zdążył się skulić pod jedną z sosen. Dopadłam do niego, nerwowo patrząc na ruchy klatki piersiowej. Udało mi się wymamrotać tylko kilka słów. Pot nie miałam już siły na nic.

Rey?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics