niedziela, 22 kwietnia 2018

Od Reamona CD Lizzie

Cholera. Co teraz? Ludzi nie było tu przecież od roku... Czego oni tutaj chcą? Postawiłem uszy na sztorc. Mimo prób rozluźnienia się, moje ciało było już spięte i gotowe do ewentualnej ucieczki. Lisica wepchnęła swój drżący pysk w moje futro.
- Ten stary wyga musiał gdzieś ukryć tą kasę. - mruknął jeden z mężczyzn przewracając szafkę z gazetami. 
- Szukają kasy. - szepnąłem do jej ucha. - Niedobrze. Będą szukać tak długo, aż nas znajdą. W tym domu jest pełno broni. - zamilkłem gdy usłyszałem szczekanie psa. O kurwa. To trochę bardzo komplikuje naszą sytuację.
- Co robimy? - zapytała młoda. Jej głos się załamał.
- Na mój znak, pobiegniesz do tamtej deski. Widzisz ją? Łatwo ją przechylisz i uciekniesz. Biegnij prosto do swojego stada i już nigdy nie wracaj. Ja wezmę ich na siebie.
- Co?! Nie mogę! - oburzyła się patrząc mi w oczy. Była przerażona.
- Będziesz wolna! Przecież chyba tego chciałaś, tak? Ja muszę zostać i odciągnąć ich uwagę.
- Zabiją cię! Ja nie mogę pozwo... - chciała zaprotestować. W oczach miała łzy, ale natychmiast jej przerwałem.
- Elizabeth! Dla mnie nie ma ratunku, rozumiesz? Jestem podły! Zapomnij o mnie i uciekaj! Znajdziesz jeszcze w życiu kogoś, kto będzie godny tego, żebyś go kochała. Jestem pewny tego, że założysz z nim cudowną rodzinkę, będziesz przywódczynią stada i doczekasz się gromadki normalnych dzieci. Nazwij jednego z nich Rey. Tak na pamiątkę - mimowolnie się uśmiechnąłem, gdy usłyszałem szum przewracanych pościeli zdecydowanie za blisko nas.
- Teraz albo nigdy. - prawie warknąłem przechylając jej głowę i mocno całując. Początkowe spięcie szybko ustąpiło i ruda zaczęła mi oddawać. Po chwili odsunąłem ją od siebie i wypchnąłem do przodu - Teraz, do przodu, uciekaj, jazda! Wybiegłem zaraz za nią kiedy zobaczyłem, że pies zerwał się do biegu. Skoczyłem na jego grzbiet i ugryzłem w kark dezorientując. Zaczął skakać. Spadłem, a raczej zostałem rzucony o ścianę. Gdy moje ciało zsunęło się na podłogę, poczułem ból gdzieś w plecach. Spojrzałem na wejście. Ruda uciekła, a nikomu nawet nie przyszło do głowy, żeby ją gonić, skoro jeden lis został w środku.
- Patrz na tego lisa! Jakie dziwne umaszczenie! Będzie pasował nad kominkiem! - zaśmiał się mężczyzna. O cholera.

Elizabeth?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)

Szkielet Smoka Panda Graphics