— Nie mogę ci powiedzieć, Rey. — odpowiedziałam mu, lekko się odsuwając. Starałam się zachować możliwie jak najłagodniejszy ton głosu. — Po prostu nie mogę. Balor mi zakazał.
Taka była umowa, nikomu nie mówić, co musiałam dać za jego życie. Otóż, życie za życie. Nie swoje, lecz swojego dziecka. Oh, nie, chwila. Mogłam to powiedzieć jedynie ojcu tego szczeniaka. Ale.. jednego? Lisy rzadko kiedy rodzą się pojedynczo, może po prostu chodzi o pierwszego syna — najsilniejszego, tego, który ma zostać alfą. Przełknęłam ślinę, żeby pozbyć się tego dławiącego uczucia w gardle. Ciekawe, co się z nim stanie. Czy zasili szeregi umarłych w krainie boga śmierci, czy stanie się z nim coś jeszcze gorszego? Czy po prostu targany myślą odejdzie i nie wróci? Nie chciałam teraz o tym myśleć, ale to wszystko kołotało mi się w głowie, tak nieznośnie do wytrzymania.
— Mi możesz powiedzieć. Przecież wiesz, że nikomu nic nie powiem. — poprosił jeszcze raz, niespokojnie mi się przyglądając, jakbym była niebezpieczna dla siebie i otoczenia. — Naprawdę. To musiała być wysoka stawka, żeby o tym mówił.
— Mogę ci powiedzieć tylko tyle, że ani mi, ani tobie nic poważnego się nie stanie. — wykrztusiłam z siebie po jego namowie.
Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)