Rilly pokręciła głową i spojrzała na grube mury zdobione jakimiś przedziwnymi wzorami, pewnie namalowanymi przez ludzi, którzy kiedyś tu mieszkali. Spojrzelismy jednocześnie w głąb "domu". Było tam tak ciemno i przenikliwie.. Niezbyt przyjemne miejsce..
─ To.. to ja już chyba wolałem b.. być na zewnątrz.. ─ stwierdziłem, i zacząłem powolutku się wycofywać, ale kiedy znowu usłyszeliśmy z zewnątrz grzmot, wbiegłem z powrotem. ─ he, he.. nie no, wcale nie jest tutaj aż tak bardzo źle..
Riley chyba zdziwiły moje zmienne decyzje, ale nic nie mówiła, za co nie ukrywam, byłem jej wdzięczny. Niektórzy wyśmiewali mój lęk przed burzą. Niewiem dlaczego od zawsze tak bardzo się jej bałem, miałem wtedy wrażenie, że za chwile piorun uderzy we mnie lub w coś obok mnie. Okropne uczucie.
─ Nie denerwuj się tak.. ─ Usłyszalem za swoimi plecami jej spokojny ton głosu.
Odwróciłem się do lisicy, i skulilem uszy zmieszany. Naprawdę nie chciałem żeby widziała, że się boję. Jestem psychologiem, i to ja powinienem umieć zachować w takich momentach zimną krew, a nie na odwrót.
─ Prosze nie traktuj mnie jak tchórza.. ─ Odezwałem się ─ Powiedzmy że nie przepadam zbytnio za burzą.
(Riley?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)