─ Pytałem czy chciałabyś pójść na spacer ─ sprostowałem.
Słysząc to co powiedziałem, lisica uśmiechnęła się szeroko. Chyba ją ucieszyła ta propozycja.
─ Na spacer? O tak, pewnie!
Wyszliśmy z nory i pobiegliśmy w nieznamym mi kierunku, bo pozwoliłem Riley pobiec przodem. Pewnie dobrze zna tę puszczę, więc niech lepiej ona prowadzi, nie?
Minęliśmy niedużą łączkę, a potem znaleźliśmy się przy rzece.
─ Ładnie tutaj. ─ skomentowałem
─ Też tak uważam. ─ Lisica pokiwała głową ─ Lubię tutaj przychodzić, jest tu tak cicho i spokojnie..
Proszę, kolejna zwolenniczka spokoju, jestem miło zaskoczony. Naprawdę większość lisów, które spotykałem była bardziej rozrywkowa, i lubiła towarzystwo - ale nie ja. Ja tam wolę siedzieć w swoim, zaufanym gronie. Usiadłem na piasku przy brzegu, a Rilly po chwili zrobiła to samo.
─ Ile jest lisów w tym stadzie? ─ spytałem się
─ Razem z nami wychodzi piękna jedenastka ─ uśmiechnęła się sympatycznie ─ A dlaczego o to pytasz?
─ Oo, to dużo.. muszę wszystkich poznać, narazie rozmawiałem tylko z Alfami i z tobą..
─ Przedstawić ci kilkoro z nich?
─ Gdybyś mogła to oczywiście.
Naszą rozmowę przerwał grzmot z nieba. Tak, tak, był to piorun - to czego nie lubię najbardziej. Nie chciałem żeby Riley się o tym dowiedziała, głupio byłoby teraz wyjść na strachajło.
Riley? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pamiętaj, aby nie spamić bez sensu w komentarzach. Wszelkie propozycje wymian, reklamowanie blogów w miejscach do tego nieprzeznaczonych i celowe pisanie bez ładu i składu będzie karane usunięciem komentarza. Pamiętaj o zasadach gramatyki i ortografii. :)